W tym wątku chciałbym się zastanowić nad tym, czy dzisiaj kurtka M65 to głównie eksponat w szafach kolekcjonerów militariów, czy też nadaje się jeszcze do zastosowania w turystyce / outdoorze / survivalu ?
Blatio w swoim artykule wymienia zalety techniczne: wytrzymałość, wiatroodporność, oddychalność. Wady: ciężar, mała wodoodporność, podszewka+podpinka odprowadzają pot gorzej od polaru i softshella.
Pomijam tutaj pozatechniczne zalety, takie jak: kultowość (która sama wnosi nas na kolejny szczyt), matowy materiał (odpoczynek dla psychiki od szeleszczenia high-techów) czy +100 do lansu u dziewczyn spotkanych w schronisku :D
Moim zdaniem tym, co zabija sensowność użycia kurtki M65 w typowej turystyce (1-dniowe wycieczki górskie/leśne z bazą noclegową), jest ciężar i objętość. W plecaku zajmie ogromną ilość miejsca. A i tak potrzebujemy okrycia stricte przeciwdeszczowego, bo M65 takim nie jest. Sytuacja wygląda lepiej zimą w ujemnych temperaturach: nie ma potrzeby zdejmowania kurtki, a deszcz nie pada.
Sprawa ma się nieco inaczej w zastosowaniach "survivalowych", gdy śpimy na dziko. Takie zalety, jak wytrzymałość, odporność na brud, łatwość cerowania stają się tutaj wartościowe. Dalej jesteśmy narażeni na dźwiganie ciężkiego ciucha, ale w sytuacji, gdy od stanu naszego ubioru zależy nasze zdrowie i czasami życie, posiadanie takiej pancernej kurtki rekompensuje IMHO te wady.
Osobiście nie miałem jeszcze kurtki M65 ani w górach, ani na wyprawie "survivalowej". Natomiast chętnie ją biorę do lasu - wytrzymałość pozwala nie bać się krzaczorów, kurtka dobrze oddycha i nie jest wcale taka nieodporna na deszcz. Gore-tex zostaje w szafie :)
Jak tam Wasze doświadczenia w temacie? Używał ktoś jej w wysokich górach?
Używałem w górach przez jakiś czas Winfielda z polycottonu, było nieźle jak na jedno-dwudniowe wypady w niskie góry, potem używałem Brytolskiego smocka i uważam, że jest lepszy w góry niż M-65. Ale odkąd odkryłem ciuchy outdorowe przestałem używać demobilu, nie ma sensu jeżeli człowieka stać na ciuchy outdorowe chocby z niższej półki cenowej. Ale jeżeli ktoś nie dysponuje lub nie chce tyle wydawać na ciuchy w góry to demobil jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Wyjątek to spodnie, uważam, że są na równi z turystycznymi z wyjątkiem ciężaru i czasu schnięcia.
To fakt, że nawet wśród demobilu da się znaleźć lepsze ciuchy w góry, niż M65. Np. bluza BDU z polarem pod nią. M65 to taka kurtka po prostu :D Tradycyjny krój, podszewka...
Ale gdybym miał iść na wojnę, wziąłbym M65, a nie kurteczkę outdoorową :P
Ja kilka razy w M65 przełaziłem po górach. Powiem tak - jeśli już, to lepiej zimą. Wtedy bardziej potrzeba wiatroodporności. Natomiast jeśli kurtka posiada jeszcze aktywny Quarpel, to i nawet przy opadach śniegu i lekkiego deszczu daje radę.
To z kolei niejako zmuszałoby do korzystania w terenie najczęściej z woodlandów lub desertów z młodszych roczników, które osiągalne są w magazynowych stanach i posiadają jeszcze niesprany Quarpel. Wtedy jest generalnie nieźle, nawet w warunkach takich jak na zdjęciach:
Na drugiej focie widać, jak się ładnie woda perli i nie przesiąka. Kurtka to Golden z 1999 roku. Na mrozy jest całkiem nieźle, oddychalność ok. Tylko jak podszewka pod plecakiem przesiąknie potem, to nieco długo schnie. No i kaptur jest generalnie bardziej od deszczyku niż od wiatru.
Ja się przerzuciłem na smocki brytyjskie głównie ze względu na mniejszą masę, znacznie praktyczniejsze kieszenie i lepsze rozwiązania stójki - kaptura.
No ja jestem pod wrażeniem wodoodporności, biorąc pod uwagę materiał kurtki. Ot choćby ostatnio, byłem w lesie jakieś 2h, deszcz większość czasu o średniej sile, kurtka w ogóle nie przemokła (Golden 2005 r.). No ale gore-tex to nie jest i ulewie już nie da rady.
M65 moim zdaniem nie nadaje się do turystyki. W survivalu dałaby radę jako eksponat, ale ja mimo wszystko brałbym coś innego... Ta kurtka jest fajna na miasto i niezobowiązujące wypady do lasu, ale jest zbyt ciężka i toporna żeby zdeklasowała inne ciuchy w tego typu dziedzinach.
Ze swojej strony polecam softshell z systemu ECWC. Najlepsza ''kurtka'' jaką miałem. Windshirt z tego systemu po złożeniu mieści się do kieszeni cargo i również go polecam. Gdyby miał kaptur tak jak soft to byłby to dla mnie ciuch idealny ;)
Mam tego windshirta (a nawet dwa, bo i cywilną wersję Patagonii w oliwce), również polecam do zastosowań "profesjonalnych" ;) Szkoda mi go po krzaczorach ciągać (już tak sobie załatwiłem jedno zaciągnięcie materiału). No i trzeba pod to dużo ocieplenia dać, bo sam w sobie nie grzeje w ogóle.
Hehe... dlatego też mam oliwkową cywilną Alphę, której już by mi tak szkoda nie było ;) Heh, muszę sobie kiedyś chyba na odmianę zrobić znowu taki oldschool-trip w góry, na zasadzie żadnych termoaktywnych cudów, tylko t-shirt, jakiś sweter, M-ka na garbie, dżinsy Wranglera na tyłku, itp ;)
Z "termoaktywnymi cudami" M-ka działa nieźle. Koszulka na Polartecu Power Dry z długim rękawem, na to M-ka z podpinką i miałem sucho przy sporym wysiłku. Fakt, że podszewka była cała mokra, ale to już mnie nie "dotykało" ;)
Ja swoją M-kę używałem w warunkach "survivalowych" (dokładnie. zima, wyprawa nocna), a także często noszę ją do lasu. Wtedy nie miałem jeszcze, żadnego gore i była jedynym wyborem.
Jej zalety w takich warunkach moim zdaniem:
1. Kieszenie na napy. Cichsze od rzepów, łatwiejsze do zapięcia w rękawicach od guzików.
2. Wytrzymałość. Gdy mam na sobie goretex ogarnia mnie przerażenie przed podziurawieniem go. Zresztą już jedna dziura w moim jest.
Teraz bardziej niż kiedyś boję się moją pobrudzić/zniszczyć i muszę sobie kupić jedną używaną M-kę wyłącznie do lasu. Ale to pancerny ciuch.
No i kontraktowe woodlandy z ostatnich lat są lżejsze i mają cieńszy materiał od starych oliwek, czy także cywilnych Helikonów i Alph. Moja XLka waży zaledwie 1,5kg :)
Fakt, kieszenie na napy to spory plus, to mój ulubiony system ich zamykania.
Dodałbym jeszcze jedną zaletę: obszerne rękawy pozwalają na dużą regulację chłodzenia. Można je mocno, jak na kurtkę, podwinąć. Tego nie ma w kurtkach outdoorowych.
>> "Dodałbym jeszcze jedną zaletę: obszerne rękawy pozwalają na dużą regulację chłodzenia. Można je mocno, jak na kurtkę, podwinąć. Tego nie ma w kurtkach outdoorowych."
Zgadza się, jak się robi za ciepło, ale nie tak do końca, to można sobie z M-ki zrobić bluzę, jak z moim Helikonem na przykład:
gruesome napisz i jak możesz wklej foty tego windshirta co i jak z nim opisz więcej :P .No ja zobacz na swojego czarnego Helikona dla porównaniu materiału ,ale słyszałem i czytałem też ,że te w panterze są jakoś z cieńszego materiału.
Nie sądzę, żeby gore wojskowe były delikatne, z mojego doświadczenia wynika, że nie ma się o co bać i jednak biją M-65 na głowę w zastosowaniu turystyczno-survivalowym.
Takie postawienie sprawy, to porównywanie "jabłek do pomarańczy". Nie ma co wrzucać kurtek membranowych i bezmembranowych do jednego worka. Membranowe nie nadają się do większego wysiłku lub gdy temperatura przekracza kilka stopni, choćby to był najlepszy Gore-Tex czy Event.
A co do survivalu i uszkodzeń, to M65 zacerujesz zwykłą igłą i nicią, z gore to raczej nie zadziała :D
Kurtka to kurtka. Jak mi zimno to ubieram polar, jak wieje windshirt/softshell, w wojskowym wydaniu BDU lub Windproof. Zależy jaką masz filozofię ubierania, w mojej już nie ma miejsca na grubą kurtkę. Osobiście przy większym wysiłku w M-65 pocę się jak w gore.
No ja się jednak sprzeciwiam porównywaniu oddychaloności gore i nyco... Wystarczy powiedzieć, że testy oddychalności membran nie mają sensu dla bawełny czy mieszanek typu nyco, z powodu o rzędy wielkości większej oddychalności.
Czy znacie jakies srodki do impregnacji , ktore spowolnia wsikanie wody? Nigdzie nie moge dostac nikwax cottonproof. Mieszkam w UK. Sprzedawcy sklepow z odzieza outdoor maja rozne nikwaxy ale cottonproofa nikt nie ma i twierdza ze juz od dawna go nie dostaja. Mka mi chlonie wode jak diabli - chcialbym cos z tym zrobic. Znalazlem cos takiego jak cottonproof w sprayou do bawelny woskowanej? Boje sie uzyc zeby nie zniszczyc kurtki. Probowal tego ktos? Czy Nikwax to jedyna firma produkujaca impregnaty? Pozdrawiam.
Krees bo szybciej i wygodniej łapki schować :D, i coś wydobyć z kieszeni, ja w okresie zimy szlugi tela laduje w kurtkę np, bo mi się nie chce jej podciągać, bo szkoda by się ciepło ulatniało, szkoda jej a taka ładna srebrna była :(
No a potem się kończy, jak w kurtce Ziomka ;). Ja w kieszeniach nierzadko noszę rzeczy, do których dostęp powinien być utrudniony, więc często zapinam je na napy. Poza tym te kieszenie są tak umiejscowione, że niewygodnie jest trzymać w nich łapki. Co innego w parce :).
No właśnie - napchałem kieszenie czapką i innymi i tak odstawały że jedna się zahaczyła o konar... :) ale dałem ją do zeszycia Pani krawcowej Po naprawie :) pozdr
witam , ja stosuje eMke Vanderbilt do lekkich prac-domowo-działkowych niebrudzących , kupiłem o Marka-Lukabesta chciałem taką do ciorania na grzyby-do lasu , dałem 80zł powiem szczerze szkoda mi Tej eMki , ponieważ jest w bardzo dobrym stanie , jedynie jest troche sprana , ale ładnie-równo bez przebarwień , na codzień oprócz czarnej [orginalna z USA szyta dla służb] nosze oliwkową-defense personnel support center też od Marka , nówka , jeszcze z nitkami była.
Pogoda dziś zrobiła nam psikusa i jesień wreszcie sobie przypomniała, że wypadałoby zapukać do drzwi...
Nadeszła więc pora wyprowadzić sorty z szafy na pierwszy w tym sezonie spacer:
-pod spodem czarna koszulka termiczna ECWCS
-warstwa pośrednia - polar USMC (100) coyote
- na wierzchu (jakżeby inaczej) poczciwa, stara emka oliwkowozielona DPSC
-na tyłku ACU/Multicam
-na nogach czarne Belki 8'' serii 700 z Gore-Texem (wypastowane na glanc
;))
Warunki na spacer były idealne (temp.: 8 st.C., słoneczko intensywnie przygrzewało, wiatr umiarkowanie zacinał po uszach). Było ciepło, wygodnie i przyjemnie.
Życzę wszystkich podobnych doznań z trasy i udanych wędrówek!
Ale pod jednym zasadniczym warunkiem - że nie jest rozrywką, pasją, hobby panów z kół łowieckich, ubraną w ten cały "myśliwski" etos, tradycję, język i "trofea". Krótko mówiąc: gospodarka łowiecka - tak, Polowaneczko (jeżeli ktoś czytał) - NIE.
Martinos - jeżeli "tak lubi", to niech pracuje w ubojni. Poza tym masz rację, to pewnie kryptoreklama.
To jest zabijanie dla zabawy. Jakiś tam koleś wyrabia sobie kartę łowiecką, kupuję strzelbę i wali do saren dla sportu. Tym powinni zajmować się TYLKO I WYŁĄCZNIE ludzie którzy kończą SZKOŁY i STUDIA związane z leśnictwem, a nie jakiś tam Kowalski który lubi zabijać a potem robi sobie fotki z uciętą głową zwierzęcia. Tak samo ludzi powinni leczyć wykwalifikowani lekarze a nie znachorzy. Zwierzęta można też sterylizować, ale wiadomo że zabijanie jest prostsze, tańsze a dla niektórych nawet zabawne. Warto też pamiętać że zwierzęta są u siebie, a człowiek w lesie jest jedynie gościem.
ciekawe jak taki myśliwy zachowałby się gdyby chmara ludzi zabawiła się w polowanie na niego i zaczęła do niego kropić z czego popadnie goniąc go po całym lesie - wtedy wydaje mi się cały zachwyt i przyjemność z dążenia do unicestwienia stworzenia by wyparowały. Wszystko zależy, po której stronie lufy sie stoi, he, he.
Nie jestem myśliwym ale czytam ostatnie wpisy z rozbawieniem i zażenowaniem - jeżeli są na serio. Świadczą o tym że nie wiecie co to jest planowa gospodarka łowiecka, czemu służy, na czym polega i jak wielką rolę odgrywa w ochronie środowiska. "Polowaneczka" odbywają się na zasadzie ściśle wydawanych pozwoleń na odstrzał konkretnej zwierzyny w oparciu o przeprowadzane regularnie szacunki populacji konkretnych gatunków. Zachwianie równowagi powoduje że np. ulubione sarenki mogą zniknąć z lasów. Co innego kłusownicy - ale jest to zjawisko z którym prawdziwi myśliwi walczą.
Rozumiem na czym polega planowana gospodarka łowiecka i czemu ona służy w ochronie środowiska. Ale dalej uważam że tym powinni się zajmować TYLKO i WYŁĄCZNIE ludzie wymienieni przeze mnie kilka postów wyżej. Koniec, kropka.