To ja się pochwalę, ale tym nieco starszej generacji... Wbrew różnym propagandom, WP przed wojną było naprawdę nowocześnie wyposażone.
Ot, choćby piękny 7TP... szkoda, że było ich tak mało:
A tu jeszcze taka mała "duma" - dwa działka przeciwpancerne wz.36 Bofors, należące do naszego Stowarzyszenia RH WST na Westerplatte, które wzięły udział w defiladzie :)
"Pragniesz pokoju, bądź gotów do wojny", TO zawsze zaczyna się niepozornie i wygląda nie NA TO czym jest...A jak wszem wiadomo historia lubi się powtarzać...Niemniej historia uczy jednego, że jeszcze nigdy, nikogo niczego nie nauczyła...a tyle lat mija ; co rok, co krok... :-@
Co robi optymista? Uczy się angielskiego. Co robi pesymista? Uczy się rosyjskiego. Co robi realista? Czyści kałacha ;)
Aczkolwiek patrząc na to, co się dzieje w innych rejonach świata, to w innej wersji zamiast rosyjskiego może być arabski. W każdym razie puenta zawsze zostaje ta sama :D
Z moich też sporo powyjeżdżało, po dyplomach z anglistyki... a Blatio patriota powiedział, że się po obcych landach nie będzie szwendał i siedzi w ojczyźnie >:)
/polityka poszła won/ ;)Co do sklepu zielonysklep - to jakby Wam (Blatio i Falklandzie) interes nie szedł też byście się chwytali każdej deski. No i najważniejsza sprawa, z myślą o której w ogóle się zalogowałem dzisiaj - chodzi/ł ktoś w bieliźnie z wełny merynosów??? Tyle się dobrego naczytałem o tym cudeńku i tak mnie naszła chęć żeby sobie jaką kosiulinę sprawić na chłodniejsze pogody. Ceny co prawda nie zachęcają do zakupu ale raz się mogę szarpnąć.
Ja mam jedną koszulkę z długim rękawem z merino (firmy Nordre), nie za gruba. Generalnie stosunek do niej mam ambiwalentny - z jednej strony ją lubię, z drugiej zaś mam świadomość, że nie do wszystkiego zimą się nadaje.
Na pewno ma jedną zasadniczą zaletę - smrodoodporność. Naprawdę, nie mam innego ciucha, zaliczającego się do bielizny w sumie, którego w kilkuletniej karierze nie musiałbym prać tak rzadko (na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy prałem i jeszcze by mi palców zostało). Rzeczywiście - raczej nie drapie, jest stosunkowo miła dla skóry. Po włożeniu jej na siebie czuć takie charakterystyczne "ciepełko" wełny. Bardzo dobrze sprawdza się jako bielizna na miasto w zimne dni - mogę powiedzieć, że w tym zastosowaniu używałem tego najczęściej, a są to sytuacje gdzie człowiek się nie poci za bardzo, więc koszulka tym bardziej zachowuje neutralny zapach.
Przy wysiłku i w zastosowaniu ogólnie rzecz biorąc sportowym - jest nieźle, ale to zależy od temperatury. Ta koszulka, którą posiadam, nie jest za gruba (gramatura chyba 150 g/m2 - grubość jak porządny t-shirt). Jeśli temperatura na zewnątrz oscyluje między 5 - 10 stopni na plusie, to przy łażeniu po górach taka koszulka starcza mi tylko pod windshirt albo softshella APCU z Helikona. Gdy temperatura spada do zera, to już w tej koszulce bez (co najmniej) polarka z Quechuy już jest ciężko.
Poniżej 0 stopni staram się tej koszulki nie używać, ponieważ szybkość schnięcia, odprowadzanie potu (wrażenie "mokrości" na plecach) i termika plasują się odczuwalnie poniżej choćby bluzy streczowej Cortina od Montano, a na pewno poniżej starego, brzydkiego zestawu polipropylenowego z ECWCS I gen. US Army (którego jedyną wadą dla mnie jest niedorobiony krój bluzy).
Generalnie gdy się robi zimno, to wolę mieć na grzbiecie jakiś "plastik", niż merino. Jak namoknie od potu, to potem schnie dłużej niż podobna bielizna z syntetyków.
Podsumowując - jeśli potrzebujesz koszulki do napierania, ostrego pocenia się, solidnego odprowadzania potu i szybkiego schnięcia (nawet kosztem tego, że będzie śmierdziała po jednym dniu) - to szukaj syntetyków z poliestru albo polipropylenu. Jeśli szukasz cieplejszej koszulki do mniejszego wysiłku, np. spacerów z psem, zimowych spacerów po mieście, dyskretnej bielizny ocieplającej pod koszulę od garnituru - a nie chcesz jej za często prać - to możesz nad merino pomyśleć. Jako termoaktywna sprawdzi mi się raczej w temperaturach dodatnich (ale chłodnych), niż na mrozie.
Oczywiście ciuchy wełniane o większej gramaturze, grubsze, będą się sprawowały inaczej - ale tutaj się nie wypowiadam, bo nie mam. Istnieją także obecnie mieszanki (nie wiem, chyba od Smartwoola) syntetyków z wełną, gdzie jedna strona jest syntetyczna, druga wełniana - razem to ma powodować, że z jednej strony szybciej odciąga pot, z drugiej grzeje i mniej zaśmierduje... - nie wiem, nie testowałem.
Obszerny wątek o tej odzieży. Prawie cały przebrnąłem. Zamówiłem koszulkę z długim rękawem marki Icebreaker. Gramatura 200g/m2. Wyprzedaż była w jednym ze sklepów ale i tak dwie stówki poszły. Raz się żyje. :D
Witam.Dawno mnie nie było na forum.Przez kilka miesięcy nie miałem internetu[zawiesiłem dostarczanie,mam taką umowę].Myślę,że jesień i zima to okres,w którym internet jest bardzo przydatny.Częściej być może napiszę jakiś post o ile będę miał wiedzę w temacie.Pozdrowienia i powodzenia.
Cesarz rzymski to był Kaligula. Coś Ci się pomyliło :)) A Kalibabka to był polski przestępca - uwodziciel, którego losy stały się motywem serialu"Tulipan"
Panowie, spokojnie. Nikt nic nie przegrał. Znajomy obstawiał 1-3 i tylko przy takim wyniku byłbym mu winien zgrzewkę =)) Wydarzenie niesamowite!!! Pokonać Niemców pierwszy raz i to jako świeżo upieczonych mistrzów świata!!! Najpierw w siatkówce pokazaliśmy na co nas stać a teraz wygrana z mistrzami świata!!! Czekamy na kolejne zwycięstwa i sukcesy w turniejach :D=D>
Dzięki, przynajmniej nie będę tracić czasu na bezsensowne poszukiwania. A swoją drogą trochę to dziwne bo np. DCU Desert 3 Color był dostępny w ripstopie, podobnie jak i inne modele umundurowania wprowadzane do użytku jeszcze wcześniej.. Poza tym twill nie jest tak przewiewny a przecież chodziło o ciuch na tereny pustynne...
Ale z tego co zauważyłem, to twill tkaniny 6 color jest zdecydowanie cieńszy od twillu woodland. Moje spodnie 6 color są naprawdę bardzo cienkie, mimo że są z twillu. Porównał bym je do letnich spodni DPM, więc przewiewność jest całkiem przyzwoita.
Dzięki, dobrze wiedzieć. Przymierzam się do zakupu takowych spodni, tylko poza faktem, że spodnie DCU "czekoladka" są ogólnie trudno dostępne moje gabaryty (rozmiar M-L) tylko pogłębiają już i tak nieciekawą sytuację z wyborem.
193 cm i zawsze kupuję spodnie w rozmiarze M-L. Moje pierwsze "kontrakty" to były gatki ACU w kamo UCP w rozm. L-L i były lekko zbyt obszerne w pasie (na długość OK), więc się ich z niemałym żalem pozbyłem. Wojskowe rozmiary i tak są lekko "przekoszone" w górę w stosunku do standardów cywilnych. Ale też zdążyłem zauważyć, że rozmiar rozmiarowi nierówny. Niedawno udało mi się zakupić M-51 M-L i to najobszerniejszeze ze spodni kontraktowych jako posiadam, ale z tego co wiem to taka ich cecha charakterystyczna, co mi akurat bardzo odpowiada (ta workowatość powoduje, że człowiek czuje się swobodnie przy wszelkich ruchach ciała). M-65 w rozmiarze M-L już nie są tak obszerne, przynajmniej stwierdzam to organoleptycznie po moich Winfieldach z 74r.
A ja się pochwalę odebraną kilka dni temu niepalną bluzą pilotów helikopterów amer jakie nosili w Wietnamie, kontrakt Rachman Manufacturing z 71r., stan bliski idealnemu.